Wonderland Wikia
Advertisement
Od lat 7.svg To opowiadanie (wg naszej klasyfikacji) jest dozwolone od siódmego roku życia.


Dzień Próby - Opowiadanie nawiązujące do serialu "Miraculum: Biedronka i Czarny Kot", wchodzi w skład tamtejszego fanonu. Jest kontynuacją "Madrytu".

Opis[]

Czy Elizabeth i Cassidy dobrowolnie oddadzą miraculum Mattowi? Czy jednak będzie musiał przejść test? Czy da sobie radę?

Opowiadanie[]

Matta obudziły promienie słońca. Przeciągnął się i ponownie obejrzał pokój. Ściany były pomalowane na biało, przy jednej z nich stała duża, czarna szafa na ubrania. Po drugiej stronie pokoju znajdowało się również czarne biurko. Nad nim wisiała czarna półka na książki… Odmianę stanowiła tylko mała szafka na rzeczy codzienne. Czarna, lecz stały na niej przeróżne zdjęcia rodzinne, za czasów kiedy rodzina Agreste odwiedziła ich w Madrycie… Chłopak nie wiele pamięta z tamtego czasu… Był bardzo młody.. Rozejrzał się raz jeszcze. Wszystko było tu takie… Idealne. Matt nigdy nie widział czegoś podobnego. Jego rodzice nie uchodzili za najbogatszych przedsiębiorców w Madrycie. Zresztą nigdy nie lubili przepychu. Jednakże pan Agreste lubił się chwalić swoimi zarobkami… Cała willa była na to dowodem. Chłopak szybko się umył i zszedł na śniadanie. Przy stole zastał tylko Adriena. Uśmiechnął się do niego. Model odwzajemnił uśmiech, lecz było w nim widać smutek… Brakowało mu chwil spędzonych razem z ojcem… Nastolatkowe razem zjedli śniadanie. Adrien musiał iść dzisiaj do szkoły… Nowi uczniowie mogli dość dopiero od następnego semestru. Nie wiele myśląc odprowadził kuzyna pod dom Elizabeth i Cassidy, bo wiedział, że nie są zajęte. Evelyn wkrótce otworzyła drzwi Hiszpanowi, a uspokojony Adrien udał się w drogę ku edukacji. Za raz potem w salonie zjawiły się dwie dziewczyny. Chłopak spojrzał na ich roześmiane twarze… Wyglądały cudownie… Usiadły naprzeciwko jego, co wywołało rumieniec na twarzy Hiszpana. Rozmowę zaczęła Elizabeth.
- Chyba nam się jeszcze nie przedstawiłeś…
- Ach, tak. Przepraszam! Mam na imię Matt Olsen.
- Ja jestem Elizabeth.
- Cassidy.
- Chodźmy na górę, mamy do ciebie sprawę….
- D…Dobrze.
Kiedy przekroczyli próg pokoju, dziewczyna zamknęła drzwi, co wywołało zaskoczenie i za razem zaniepokojenie u Matta.
- Usiądź proszę – zaczęła Cassidy pokazując na krzesło. Chłopak posłusznie wypełnił polecenie.
- Powiedz nam… Od kiedy jesteś Kolibrim.
- Co?! Oczy chłopaka zrobiły się większe.
- Powiedz nam, od kiedy jesteś Kolibrim.
- Nie wiem o czym mówicie!
- Powiedz od kiedy jesteś Kolibrim, bo będziemy zmuszone użyć siły!
- Nic wam nie powiem!
- Acha…. Nagle w pokoju zrobiło się zupełnie ciemno. Matt ledwo widział swoje palce u rąk. Znikąd pojawiły się przed nim dwie postacie… Jedna przypomniała mysz, a druga królika…
- Masz ostatnią szansę. Od kiedy jesteś Kolibrim?!
- Od… Od dwóch lat.
- Dziękujemy za odpowiedź – odpowiedziała oschle Cassidy.
- Czy jako superbohater, współpracowałeś z kimś?
- Nie. Byłem indywidualistą.
- Byłeś? Chyba jesteś – wtrąciła się Cass – Taki przystojny chłopak jak ty nie ma dziewczyny… Żałosne.
- Maycy…. – syknęła koleżanka
- No co! Mówię tylko jak jest!
- Powiedz, kto Ci dał miraculum i w jakiej okoliczności.
- Nie rozumiem…..
- Gadaj! – Cass znowu nie wytrzymała.
- Jak ja naprawdę nie wiem! Znalazłem pudełeczko z broszką w domu! Nie wiem od kogo je dostałem!
- Kłamiesz!
- Maycy!
- Wiem, że mówi nieprawdę!
- To długa historia…
- Ja za raz nie wytrzymam! Jak ja cię puknę!
- Maycy… Spokojnie. Ty – wskazała na chłopaka – Mów!
- Jak wracałem ze szkoły zobaczyłem mężczyznę… Starszego mężczyznę. Właśnie przechodził na pasach dla pieszych, gdy nagle się potknął. Szybko do niego skoczyłem i pomogłem mu wstać. Szepną coś do mnie… Niestety przez duży szum samochodów nie zrozumiałem jego słów. Kiedy wróciłem do domu w pokoju znalazłem szkatułkę.
- Czy nasze pytania były, aż takie trudne? Dlaczego nie chciałeś na nie odpowiadać?
- Nie byłem pewny, czy stoicie po dobrej stronie… Nadal nie jestem pewny.
Koleżanki spojrzały po sobie… Miał rację.
- Posiadamy twoje miraculum.
Chłopak spojrzał na nich wielkimi oczami.
- Oddamy Ci je, jak przejdziesz test.
- Co?!
- Jak przejdziesz test. Czego nie rozumiesz w tych dwóch słowach?
- Rozumiem… Ale jaki test?
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie… Dziewczyny cofnęły się w cień. Nagle zapaliło się światło… Chłopak przez chwilę siedział oszołomiony… Usłyszał głosy z dołu…
- Dziewczynki, gdzie jest Matt?
- Powinien już za raz zejść…
Słysząc te słowa pospiesznie zbiegł do jadalni. Na stole czekał już gorący posiłek.
- O. Jesteś… - zauważyła Evelyn.
- T.. Tak. Jestem.
Kobieta dziwnie się spojrzała na chłopaka… W końcu zaprosiła wszystkich do stołu. Po skończonym posiłku do dziewczyn zadzwoniła Marinette. Zawiadomiła nastolatki, że za niedługo pojawi się u nich wraz z Adrienem. Lekko jeszcze wystraszony chłopak spojrzał na dwie przyjaciółki. Patrzyły na niego przyjaźnie… Zastanawiał się kim były te dwie superbohaterki na górze… To nie możliwe, aby te dwie miłe nastolatki tak nagle się zmieniły w trakcie tej rozmowy… Chyba raczej przesłuchania. Nie. To musiał być ktoś inny. Z jego rozmyśleń wyrwał go głos dzwonka… Za raz potem usłyszał znany mu głos.. Przyszedł Adrien wraz z Marinette. Zaraz po szybkim przywitaniu model zabrał ze sobą swojego kuzyna, a Mari została porozmawiać z dziewczynami.
- I co robiliście dzisiaj z Mattem?
- Rozmawialiśmy…
- O, a o czym?
- Większość rozmowy polegała na powtarzaniu jednego pytania…
- Jakiego?
- Powiedz nam od kiedy jesteś Kolibrim.
- Co?! Co wyście wymyśliły!
- Nic. Tylko małe przesłuchanie.
- Słucham?! Dowiedział się o waszych tożsamościach?!
- Nie. Ale musi przejść test, aby odzyskać miraculum.
- Jaki znowu test?!
- Test, który ukaże, czy może znowu zostać bohaterem.
- O czym ty mówisz?!
- Marinette! Nie zmienisz tego. Jest to rytuał powtarzający się w każdym przypadku, takim jak Matta. Takie są zalecenia Mistrza Fu.
- Dobrze… Już dobrze. Tylko jak to ma wyglądać?
- O to się nie martw. Uczestniczyłam w jednym takim teście. Jeszcze dzisiaj wraz z Cass ustalimy szczegóły.
- Spotkajmy się o 20, na wieży Eiffla.
- Jesteśmy umówieni. Weź ze sobą Kota.
- Jane! Do zobaczenia!
- Pa!
Kiedy tylko Mari wyszła, dziewczyn pobiegły do pokoju, aby opracować szczegóły. Po woli zbliżał się czas umówionego spotkania. Nastolatki właśnie skończyły, szybko się przemieniły i pobiegły w stronę wieży. Na umówionym miejscu czekali już na nie dwójka bohaterów. Po długim ustalaniu szczegółów, uznali, że Matt odbędzie swoją próbę jutro. Za raz po tym wszyscy wrócili do swoich domów, aby się przygotować na następny dzień.
***
To już dzisiaj. Dzień próby Matta. Adrien zgodził się zaprowadzić kuzyna do parku. Tam chłopak miał nagle zniknąć, wcześniej wołając o pomoc. Nastolatkowe zbliżali się już do linii drzew. Nagle usłyszeli krzyk ludzi. Ukazała im się już lekko zapomniana scena… Biedronka wraz z Maycy i GrauKaninchen walczące z… Super-złoczyńcą. A więc Władca Ciem nie zrobił sobie dzisiaj wolnego… Adrien pobiegł w ustronne miejsce aby się przemienić, zostawiając samego Matta. Chłopak nie wiedział co robić. W Madrycie nigdy nie widział, aż tak silnego złoczyńcy. Za raz potem z rozmyśleń wyrwał go głośny huk. Nowy podopieczny Władcy Ciem wyrwał z chodnika latarnię i zaczął ją wymachiwać. Superbohaterowie po woli tracili siły.. Musiał im jakoś pomóc. Ale jak? Nie walczył od ponad roku…. Nagle obok niego wylądowała Biedronka. Była wycieńczona. Spojrzała się na chłopaka… Teraz już wiedział co robić. Ostatkiem sił dziewczyna użyła szczęśliwego trafu. Wąż ogrodowy. Po prostu super. Wymachując nową bronią, rzucił się w wir walki. Wreszcie udało im się zniszczyć zainfekowany akumą przedmiot. Biedronka oczyściła motyla, oraz przywróciła wszystko do stanu przed walką. Zmęczeni bohaterowie udali się w kierunku piekarni. Odmienili się w zacisznych zakątkach, aby stanąć przed drzwiami w normalnych postaciach. Do środka wpuściła ich mama Marinette. Bardzo miła kobieta. Adrien zadzwonił do swojego kuzyna. To już czas. Właśnie teraz mieli zdecydować o oddaniu miraculum Hiszpanowi. Po pięciu minutowej dyskusji, zdecydowali oddać mu broszkę. Elizabeth, jako najzwinniejsza z nich wszystkich, pobiegła do swojego domu po biżuterię, a w tym czasie pozostali przywitali Matta w piekarni. Dziewczyna zdążyła w samą porę. Po przekroczeniu progu pokoju przez Hiszpana, zgasło światło. Chłopak znowu się przestraszył. Otaczał go pół mrok. Nagle otoczyły go cztery postacie. Bohaterowie z dzisiejszej walki. Wszyscy stali w poważnej ciszy. Pierwsza się odezwała dziewczyna z szarymi uszami królika.
- Przeszedłeś test pozytywnie. O to twoje miraculum. – wyciągnęła rękę trzymającą czarne pudełeczko – Musisz się jedynie zgodzić pracować razem z nami, aby raz na zawsze pokonać naszego wspólnego wroga – Władcę Ciem.
- Zgadzam się – odpowiedział chłopak ledwo utrzymujący poważny ton głosu. Dziewczyna wręczyła mu pudełko. Hiszpanowi zaświeciły się oczy jak u małego dziecka. Na reszcie. Po tylu dniach rozłąki, powróci do swojego dawnego życia… Albo przynajmniej przypominającego mu dawne życie. Otworzył magiczną skrzyneczkę. Dotknął po raz kolejny miraculum. Tak mu jej brakowało… Ale w szczególności Szafira, jego kwami. Marudzeń, ale również domaganiach w trudnych chwilach… Może gdyby się go posłuchał, nie stał by tutaj, wzruszony ponownym zobaczeniem swojego dawnego miraculum. Władca Ciem nigdy mógł mu go nie odbierać…. To wszystko była jego wina. A teraz? Teraz dostał nową szansę od losu. Czy na pewno od losu? Nie. Od tych cudownych bohaterów razem chroniących Paryża. Podziwiał ich, zawsze chciał z nimi współpracować, a teraz jego marzenie się spełni.. Ach. Dzisiaj to jego najlepszy dzień w życiu! Podniósł wzrok z nad pudełka.
- Dziękuję, naprawdę dziękuję! – powiedział przez łzy.
- Nie dziękuj nam, to ty dzisiaj nam pomogłeś, nawet bez swojego miraculum – odezwała się Biedronka
- B.. Biedronka?
- Ach, zapomnieliśmy włączyć świtało….
Mrok rozwiał się. Hiszpan teraz wyraźnie widział otaczających go super-bohterów. W śród nich była Biedronka, Czarny Kot i dwie dziewczyny, które go dzisiaj przesłuchiwały. Zauważyły, że chłopak im się bacznie przygląda..
- Jestem GrauKaninchen.
- A ja Maycy.
- Ach, czy musimy tutaj tak stać??
- Kocie… - odpowiedziała lekko poirytowana Biedronka – Zresztą myślę, że możemy się już odmienić. I tak każdy wie, kim jesteśmy.
Wszyscy bohaterowie jak na zawołanie zmienili swoje formy. Teraz przed Mattem stała Marinette, Adrien i….
- Elizabeth! Cassidy!
- Ach, wiedziałam, że tak zareaguje – odfuknęła Cass
- Spokojnie! Przecież ma prawo być zaskoczony!
- Nie! To znaczy, że znowu nie może łączyć faktów! Eli! Dlaczego my się zgodziłyśmy?
- Cass…. Masz częściowo rację. Musimy już wracać, Evelyn będzie się o nas martwić.
Adrien, jego dziewczyna i Hiszpan pożegnali koleżanki. Za raz po tym Agreste wrócił wraz z Mattem do domu. Mari została sama. Poszła na górę i rzuciła się na łóżku.
- Ach Tikki, co to był za dzień!
- Racja, bardzo dużo emocji na raz… - ziewnęło jej kwami.
- Pójdź już spać, ja muszę się przewietrzyć. Mówiąc to zostawiła Tikki w pokoju i wyszła na balkon. Odetchnęła świeżym powietrzem. Nagle zauważyła uciekający cień… Ten sam o którym mówiła Elizabeth i Cassidy. Władca Ciem na pewno chciał się czegoś więcej dowiedzieć o tajemniczym chłopaku z którym przyjechali…
***
- Jak oni mogli go pokonać?! To był jeden z moich najsilniejszych super-złoczyńców! I kim był ten chłopak wymachujący wężem ogrodowym? Tyle pytań… Brak odpowiedzi. Nagle usłyszał szybkie głosy. To na pewno jego „cień”.
- Czego się dowiedziałeś sługo?
- Nowy chłopak ma na imię Matt. Wracał do domu z jakimś blondynem.
- Matt!? Nie wiedziałem, że superbohaterowie odszukają aż tak szybko dawnego posiadacza niebieskiego miraculum… To może się dla nas tragicznie skończyć !
- Panie, a co z innymi miraculami? Nie możesz ich użyć aby ich pokonać?
- Nie mów mi co mam robić, sługo! Dobrze wiem, że naszym jedynym wyjściem jest użycie innego miraculum, lecz nie jestem jeszcze na to gotowy. Muszę poćwiczyć. Mówiąc to zniknął w cieniu….
Advertisement